Bardzo trudno jest się przedstawić w kilku słowach. Mój wewnętrzny krytyk chciałby zacząć od tego, że jestem absolutnie nieciekawa, ale to chyba kiepska zachęta. W takim razie na początek informacje statystyczne: kalendarzowo gdzieś między 30tką, a 40tką, matka dwóch córek (9 & 2), świeżo po powrocie do pracy po macierzyńskim, co oznacza życie w nieustannym szpagacie. Starsza córka ma nienazwaną wadę genetyczną i wiążącą się z tym niepełnosprawność intelektualną, co będzie pewnie tematem dużej części wpisów. Lubię zwykłe życie i małe przyjemności. Cenię rutynę i święty spokój, a wychodzenie ze strefy komfortu raczej nie jest moim konikiem. Zawodowo lubię sobie po cichu robić swoje gdzieś na drugim planie. Nie lubię espresso w zbyt dużych filiżankach. Nie wyobrażam sobie życia bez glutenu, batatów i żółtego sera, a w lecie lodów przy każdej możliwej okazji. Przez większą część życia chodząca cierpliwość i „do rany przyłóż” … do czasu buntu pierwszej córki, który trwa już kilka lat. Chciałabym mieć możliwość teleportacji, bo wielu miejsc na świecie jeszcze nie widziałam, a latanie jest dla mnie katorgą i chciałabym mieć możliwość szybkiej ewakuacji, jeśli coś i się nie spodoba, albo jeśli się rozchoruję. Potrafię jeździć na nartach i nieźle wychodzi(ła) mi nauka języków. Może byłabym rysowniczką, gdybym 30 lat temu wykorzystała dziecięcą fascynację rysowaniem i coś dalej z tym zrobiła – np. nauczyła się faktycznie rysować. Ale nie zrobiłam i nie jestem. Trochę mi smutno z tego powodu.
Ciekawa i interesujaca z Ciebie kobieta. Emanuje od Ciebie dobroc i uczciwosc. Podziwiam Cię za otwartość i zycze sobie, aby takich ludzi bylo wiecej. Piszących bez sciemy o zyciu. Takze tym z problemami. A może przede wszystkim o nim. Pisz dalej :)
Gosiu, odkąd przeczytałam Twój wywiad w themothermag jestem z Tobą myślami codziennie. Trzymaj się i nigdy się nie poddawaj.